Bp Krzysztof Włodarczyk w rozmowie z koszalińską redakcją "Gościa Niedzielnego" o sensie abstynencji od alkoholu.
Na weselu można się bez niego obejść, na Eucharystii nie. Sierpniowa rozmowa o piciu i niepiciu alkoholu z biskupem abstynentem.
Ks. Wojciech Parfianowicz: Rozpoczął się miesiąc sierpień, dla wielu czas długo wyczekiwanego urlopu. Pogoda sprzyja grillowaniu. Jeśli ktoś lubi, dobre, zimne piwo, albo lampka wina z przyjaciółmi, pasują jak ulał. A tu znowu, właśnie w sierpniu, ze strony Kościoła słychać nawoływanie do abstynencji. Można się tym piwem zakrztusić. Czy to wołanie nie idzie trochę pod prąd?
Bp Krzysztof Włodarczyk: Myślę, że sam temat abstynencji, o dziwo, idzie pod prąd, choć właściwie pojęcie to nie jest nam obce i dotyczy różnych dziedzin życia, nie tylko picia alkoholu. Czasami odmawiamy sobie różnych rzeczy, nie dlatego, że ktoś nam tego nakazuje, ale robimy to sami, z własnej woli, bo mamy jakiś cel.
Na przykład rezygnujemy ze słodyczy, żeby schudnąć.
Na przykład. Natomiast, kiedy mówi się o abstynencji od alkoholu, niektórym od razu ciarki idą po plecach i pojawia się myślenie: "Ktoś tu chce nam utrudnić życie". Przecież są wakacje, jest czas wypoczynku, można spotkać się w gronie znajomych, więc cóż przeszkadza, żeby na imprezie pojawił się alkohol?
No właśnie... biskupi przeszkadzają, albo przynajmniej trochę psują zabawę (śmiech).
To będzie zawsze zderzenie dwóch światów, jak zderzenie karnawału z postem. Zestawienie wypoczynku, w którym mamy prawo do relaksu i luzu, z propozycją abstynencji, powoduje pewien kontrast. Episkopat jednak podtrzymuje zaproszenie do abstynencji właśnie w sierpniu, wzywając do daru z siebie, który czynimy niejako pod prąd. Wzywamy do rezygnacji z czegoś zasadniczo dobrego, dla większego dobra, tzn. z miłości do ludzi, którzy cierpią z powodu nadużywania alkoholu. Oprócz daru modlitwy, abstynencja jest konkretnym, osobistym darem dla drugiego człowieka.
... dalszy ciąg rozmowy, która została przeprowadzona w w sierpniu w roku 2016 - TUTAJ