Rozmowa na temat II Synodu Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej z jego sekretarzem - ks. Tomaszem Tomaszewskim.
Arkadiusz Wilman: Czym w praktyce jest synod diecezjalny? Czy to faktycznie takie "ucho Kościoła", którego celem jest sprawdzenie, jak ta wspólnota żyje tu i teraz?
Ks. Tomasz Tomaszewski: Można to tak określić. Ucho oczywiście nie kojarzące się z podsłuchiwaniem, ale z wsłuchiwaniem się. U początku synodu jest biskup diecezji. To on chce usłyszeć głos swojego Kościoła, swojej owczarni. Chcemy więc wspólnie, wraz z naszym biskupem, wsłuchiwać się w głos Ducha Świętego. Dlatego synod jest przede wszystkim wydarzeniem wiary, którego w pierwszym rzędzie nie rozpatrujemy w kontekście administracyjno-organizacyjnym. Idei synodu nie można też sprowadzać do poziomu walnego zebrania członków jakiejś wspólnoty. Idziemy za myślą świętego Jana Pawła II, który, otwierając synod w swojej rzymskiej diecezji, powiedział, że powodzenie każdego wydarzenia w Kościele, a więc także i synodu, zależy najpierw od modlitwy. To ona pomaga nam nastroić ucho do właściwego odbioru tego, co pochodzi od Ducha Świętego.
Synod jest też w jakimś sensie przejawem pokory biskupa, który nie musi go zwoływać. Są takie diecezje, gdzie synodu nie było wcale, albo był bardzo dawno. Z drugiej strony, synod jest też pewnego rodzaju ryzykiem ze strony biskupa. Jeżeli bowiem nastawia się on na słuchanie, to musi założyć także to, że może usłyszeć coś, z czym się nie zgadza, albo co jest dla niego trudne do przyjęcia. Najpierw jednak postaramy się dostrzec to, co się nam w diecezji udaje, z czego się cieszymy. Później trzeba będzie zobaczyć, w jakich przestrzeniach wypadamy nie najlepiej i co jeszcze można czy trzeba zrobić. To podobnie jak podczas wizyty u lekarza: wywiad, postawienie diagnozy, wypisanie recepty, skierowanie na badania. Po synodzie nie odetchniemy z ulgą, ale rozpocznie się wprowadzanie w życie jego owoców.
W historii diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej to ucho będzie nasłuchiwać już po raz drugi.
- Tak, I Synod Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej rozpoczął się w roku 1986, a więc od tamtego momentu minęło już ponad 30 lat. To był zaledwie 14. rok istnienia naszej diecezji. Biskup Ignacy Jeż chciał, aby diecezja poprzez synod doświadczyła jedności i scalenia. Pierwszy synod ustalił pewne normy strukturalne i prawne. Biskup Jeż sam przyznał, że to wydarzenie miało charakter przede wszystkim prawno-organizacyjny. W słowie wprowadzającym do statutów synodalnych zaznaczył też, że pewnie w najbliższej przyszłości pojawi się potrzeba zwołania kolejnego synodu, który będzie miał charakter bardziej duszpasterski. Oczywiście, podczas obecnego synodu nie unikniemy podjęcia pewnych spraw organizacyjnych i administracyjnych, ale nie chcemy, aby to one były na pierwszym planie. Przez 30 lat w wielu kwestiach realia życia znacznie się zmieniły. Najbardziej widoczny przykład to fakt, że pierwszy synod kończył się w momencie, gdy nie było jeszcze nauczania religii w szkole. Pewne kwestie katechetyczne były rozpatrywane w perspektywie religii w salkach parafialnych. Niektóre rozwiązania zwyczajnie się dezaktualizowały. Wszyscy widzimy, jak szybko zmienia się świat. Dlatego i w naszym Kościele diecezjalnym pewne rzeczy będą wymagały przejrzenia, przeanalizowania, jak to wyglądało kiedyś i jak powinno wyglądać dzisiaj. To wszystko zaś jest potrzebne po to, abyśmy jeszcze skuteczniej mogli głosić Ewangelię na naszej ziemi.
Czyli Kościół reaguje na zmieniającą się rzeczywistość, idzie z duchem czasu, w pewnym sensie też ewoluuje.
- Jest takie łacińskie wyrażenie "Ecclesia semper reformanda", które mówi o tym, że Kościół nieustannie się zmienia, reformuje. Oczywiście reformuje się w tym, w czym może, w czym powinien się reformować. Nie będziemy więc na synodzie reformować dogmatów, przykazań, słów Pisma Świętego czy sakramentów świętych – to są nienaruszalne fundamenty. Chcemy zaś dostrzec to, jak mamy żyć naszą wiarą dzisiaj, w konkretnych warunkach naszej diecezji. Mamy w niej różne uwarunkowania demograficzne, społeczne, kulturowe. Jesteśmy największą terytorialnie diecezją w Polsce, co też wpływa na to, jak funkcjonujemy jako Kościół. U nas dla przykładu każda wiejska parafia ma kilka kościołów filialnych, co praktycznie nie istnieje np. w diecezji krakowskiej czy tarnowskiej.
Jeśli chodzi o strukturę synodu, to są w niej między innymi komisje i zespoły synodalne.
- Biskup Edward Dajczak w dniu otwarcia synodu ustanowi 11 komisji tematycznych, które zajmą się konkretnymi dziedzinami naszego życia diecezjalnego. Ważną rolę będzie pełnić komisja główna, która na czele z biskupem będzie czuwała nad wszystkimi komisjami. Oprócz niej będą też dwie komisje eksperckie – teologiczna i prawna. W strukturze organizacyjnej jest również sekretariat synodu. Tak to wygląda na poziomie diecezjalnym. Natomiast parafialne zespoły synodalne będą przestrzenią, w której świeccy będą wraz ze swoimi proboszczami pracowali nad materiałami, które przygotują komisje tematyczne. Będą je uzupełniać, oceniać i komentować, a także wskazywać tematy pominięte czy zbyt słabo zaakcentowane. Poza tymi strukturami przewidujemy także stworzenie takiej przestrzeni, w której każdy diecezjanin będzie mógł w jakiś sposób włączyć się w prace synodu.
Kiedy się rozpoczną i jak będą wyglądały sesje synodalne?
- Musimy sobie zdawać sprawę, że synod to wydarzenie, które będzie trwało kilka lat. Nie jesteśmy w stanie określić dokładnego terminu jego zakończenia. Będziemy jednak czuwali nad tym, aby synod się zbytnio nie rozwlekał, ale nie będziemy go także sztucznie przyspieszać. Jedna i druga skrajność byłaby niekorzystna dla przeżywania tego wydarzenia. Sesje synodalne rozpoczną się, gdy komisje tematyczne będą już miały przygotowane projekty dokumentów. Wtedy też zgromadzą się w jednym miejscu, zapewne w auli naszego seminarium duchownego, przedstawiciele kapłanów, osób konsekrowanych i wiernych świeckich pod przewodnictwem biskupa diecezjalnego. Będzie to właściwie finalny etap synodu. Pod dyskusję i głosowania będą poddawane owoce pracy poszczególnych komisji. Ostatecznie wszystko zostanie zebrane w całość i przekazane biskupowi. To dopiero jego podpis sprawi, że te dokumenty wejdą w życie.
Czy można powiedzieć, że synod obliguje do czegoś diecezjan, czy to wszystko odbywa się na zasadzie pewnej dobrowolności?
- Są pewne przestrzenie w życiu wiary, które wymagają posłuszeństwa. Jeżeli jestem człowiekiem wierzącym w to wszystko, co jest zawarte w wyznaniu wiary, to moją odpowiedzią jest posłuszeństwo tym wyznawanym prawdom w codziennym życiu. To oczywiście dokonuje się zawsze w przestrzeni wolności, bo nie można wyznawać wiary pod przymusem czy na siłę. Ciągle jednak potrzebne jest nam nawrócenie. Gdybyśmy bowiem jako chrześcijanie doskonale żyli wszystkim, tak jak trzeba, to pewnie bylibyśmy kanonizowani już za życia. Synod zapewne zaproponuje pewne zalecenia czy wymagania, do których na różny sposób trzeba będzie się dostosować, np. w kontekście przygotowania do sakramentu małżeństwa czy bierzmowania, czy funkcjonowania różnych wspólnot.
Uroczyste otwarcie synodu nastąpi 25 lutego w koszalińskiej katedrze. Jak ono będzie wyglądało?
- Tym, co nas jednoczy z Bogiem, co jest najważniejsze i przez co najbardziej jesteśmy Kościołem, jest Eucharystia. Ona będzie stanowiła centrum tej uroczystości. Chcemy ją przeżyć we wspólnocie. W jednym miejscu i czasie będą obecni biskupi, kapłani, osoby konsekrowane i świeccy. Zaproszenie na otwarcie synodu kierujemy praktycznie do każdego diecezjanina. Chcemy w ten sposób poczuć się Kościołem. Eucharystia będzie sprawowana z liturgicznego formularza za Kościół diecezjalny, który podkreśla, że my jako diecezja koszalińsko-kołobrzeska jesteśmy żywym Kościołem stanowiącym cząstkę Kościoła w wymiarze powszechnym. Przed Eucharystią, w obecności wszystkich zgromadzonych w koszalińskiej katedrze, biskup Edward Dajczak wręczy dekrety nominacyjne członkom komisji synodalnych. Wszyscy ci, którzy przyjadą na otwarcie synodu, są zaproszeni na wspólny posiłek po Eucharystii. Ważne jest bowiem to, żeby spotkać się także poza przestrzenią liturgiczną, aby się poznać, nawiązać lub odświeżyć relacje, które bardzo konkretnie wpływają na budowanie Kościoła diecezjalnego jako wspólnoty.