- Trzeba przestać skakać sobie do gardeł i przestać obrzucać się epitetami "moher" albo "zdrajca". To już nie są tylko symbole, albo przejawy retoryki publicznych debat, ale stały się one opisem rzeczywistości, która zupełnie, ale to zupełnie jest przeciwna wołaniu Jana Pawła II, który był duchowym przywódcą całego ruchu "Solidarności" - mówił biskup 30 sierpnia w koszalińskiej katedrze.
Bp Krzysztof Zadarko przewodniczył Mszy św. w katedrze w 40. rocznicę powstania "Solidarności".
Na początku homilii nawiązał do kontekstu międzynarodowego obchodzonego w Polsce jubileuszu: - W tych dniach w sposób szczególny przemawiają do nas obrazy zza wschodniej granicy, z Białorusi, w których widać, jak tamten naród walczy o godność człowieka. Spontanicznie wydobywa się z naszych serc wobec tych wydarzeń słowo "Solidarność". Chcemy być z nimi solidarni, czyli duchowo złączeni w zmaganiu się o wolność, tak jak było to i naszym doświadczeniem 40 lat temu.
Nawiązując już do jubileuszu związanego z "Solidarnością", biskup przypomniał: - Ważne, żebyśmy pamiętali, co świętujemy. Świętujemy 40. rocznicę powstania związku zawodowego, jednak najpierw chodziło wtedy o ruch społeczny, który zrodził się w narodzie.
Biskup zwrócił uwagę na głębszy wymiar przyczyn tamtego zrywu. - Wierzymy, że stało się to dzięki modlitwie Jana Pawła II, aby zstąpił Duch i odnowił oblicze tej ziemi. Specyfiką tamtych wydarzeń było właśnie to, że nieodłącznie wiązały się one z krzyżem. Było to najbardziej widoczne w Stoczni Gdańskiej, gdzie na bramie pojawiły się obrazy Jana Pawła II i Matki Bożej Częstochowskiej. Za bramami wielu zakładów ustawiono ołtarze. Odprawiane były Msze święte i tworzyły się kolejki do spowiedzi świętej - przypomniał biskup.
- Związek ruchu społecznego "Solidarność" z krzyżem, z Ewangelią, z Kościołem, jest bardzo specyficzny, polski, charakterystyczny i dla nas dzisiaj ważny, dlatego, że po 40 latach widzimy, że nie dla wszystkich jest to takie oczywiste. Dzisiaj konsumujemy owoce tamtych wydarzeń, a to cieszenie się darami wolności, niezależności, powoduje, że tracimy rys chrześcijański tamtego gigantycznego wysiłku - zauważył biskup.
Jak się okazuje, może mieć to wpływ na realizację ideałów "Solidarności" współcześnie.
- Możemy w tym naszym świętowaniu i budowaniu rzeczywistości współczesnej zupełnie zapomnieć o myśleniu na sposób Boży - zaznaczył biskup, nawiązując do tekstów Liturgii Słowa.
- Mówi ona dzisiaj o pokusie rozwiązywania naszych spraw daleko od ideałów Bożych. Jakie one są? Jak mówi św. Paweł, chodzi o ciągłą zmianę mentalności, myślenia, o szukanie tego, co jest dobre, doskonałe, co się podoba Panu Bogu. To wymaga nieustannego trudu zmiany myślenia - podkreślił biskup.
Kontynuując tę myśl, dodał: - Ważne też jest, żeby zgodzić się na to, że nie każde nasze dobro, będzie wiązało się z sukcesem. Św. Piotr ulega pokusie ocalenia Jezusa Chrystusa przed nieszczęściem. Wynika to z lęku przed krzyżem, który w logice tego świata jest porażką. Nasze świętowanie jest dzisiaj wpisane w logikę podjęcia na nowo krzyża, zaparcia się siebie i sztuki wyrzeczenia. Chodzi o dźwiganie krzyża "nie jeden przeciw drugiemu", ale w duchu "jeden drugiego brzemiona noście" - jak przypomniał nam Jan Paweł II.
Nawiązując do słów Jana Pawła II z 1987 roku, który powiedział w Gdańsku: "Nie może być program walki ponad programem solidarności", biskup stwierdził: - Niestety jesteśmy dzisiaj świadkami tego, jak program walki, jest ponad programem solidarności. Niech Bóg nas broni, żebyśmy pozostali tylko przy ludzkim myśleniu. Trzeba przestać skakać sobie do gardeł i przestać obrzucać się epitetami "moher" albo "zdrajca". To już nie są tylko symbole, albo przejawy retoryki publicznych debat, ale stały się one opisem rzeczywistości, która zupełnie, ale to zupełnie jest przeciwna wołaniu Jana Pawła II, który był duchowym przywódcą całego ruchu "Solidarności". Są też przeciwne temu, czego uczył nas bł. ks. Jerzy Popiełuszko, cytując św. Pawła: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj".
Po uroczystości kościelnej delegacje złożyły wiązanki kwiatów pod pomnikiem św. Jana Pawła II, a następnie przeszły pod tablicę na ścianie dworca PKP upamiętniającą kolejarzy Jana Grobelnego i Piotra Mazura, którzy w geście solidarności ze strajkującymi w Stoczni Gdańskiej, zatrzymali w Koszalinie pociąg.