Abp Tadeusz Wojda przewodniczył 15 września Mszy św. odpustowej w Skrzatuszu.
W homilii arcybiskup gdański wyjaśniał zgromadzonym znaczenie znaku piety.
- Obraz piety przemawia do nas językiem bólu i cierpienia. Przywołuje szereg wydarzeń, których po ludzku nie można pojąć i zrozumieć. To wszystko za nas i dla naszego zbawienia. Pieta zawiera więc w sobie niepojęty dramat, jaki Synowi Bożemu zgotował człowiek, który odrzucił Jego miłość. Ten dramat staje się jeszcze większy, gdy skonfrontujemy go z ogromem dobra, jakie czynił Jezus, przemierzając drogi Palestyny. To dobro było tak wielkie, że tłumy chciały Go obwołać królem. Jednak niedługo potem wołali: „Na krzyż z Nim”. Oto do czego może doprowadzić grzech, gdy zawładnie człowiekiem. Człowiek jest wtedy gotów wystąpić nawet przeciwko Bogu – mówił arcybiskup.
- Ból przebitego Jej serca był niepojęty. Któraż matka nie wolałaby sama umrzeć? Ale nie miała żalu do tych, którzy go ukrzyżowali. Raniła Ją wrogość do Jej Syna, którego Bóg posłał jako Zbawiciela. Napawała Ją cierpieniem raniona miłość Boża. Ona jednak patrzyła wyżej i dalej. Wierzyła, że na Golgocie dokonało się zwycięstwo Jej Syna nad grzechem i śmiercią – nad naszym grzechem i naszą śmiercią. Dlatego patrzyła na Syna i współcierpiała – wołał kaznodzieja.
Przewodniczący KEP przypomniał zgromadzonym o tym, że Jezus powierzył Jej zadanie bycia matką wszystkich wierzących: - Ona przyjęła tę misję. Dlatego Ona jest Matką wszystkich wierzących i poszukujących Chrystusa.
- Dlatego także tutaj oczekuje Ona na swoje dzieci, aby wnosić w serca nadzieję i prowadzić do zbawienia. Przychodzimy więc do Niej ufni, że Ona nas wysłucha i pomoże oddalić miecz, który rani nasze serce. Rani tak samo, jak ranił Jej serce. Ten miecz to słabnąca wiara, to brak odwagi w jej wyznawaniu, to zaniedbywanie sakramentów, to odrzucanie przykazań Bożych, to niemoralne życie, związki małżeńskie bez sakramentów, podziały społeczne, zgubne ideologie, którym ulegamy – mówił abp Tadeusz Wojda.
- Pytamy się dzisiaj Maryi, co mamy uczynić, aby te rany mogły się zabliźnić? Wskazuje na Jezusa i mówi to samo co w Kanie: „Uczyńcie, cokolwiek wam Powie”. Powinniśmy więc zacząć od odnowy naszej wiary. Ta odnowa zaczyna się w sakramencie pojednania. Ta odnowa dokonuje się też w spotkaniu z Jezusem Eucharystycznym. Mamy budować naszą codzienność na Eucharystii, w każdą niedzielę, a jeśli to możliwe, częściej. Nie wolno dyspensować się od Eucharystii. Bez niej żyć nie można – usłyszeli zgromadzeni.
Następnie kaznodzieja podkreślił rolę rodziny w rozwoju wiary i budowaniu zdrowego społeczeństwa.
- Maryja przypomina nam, że mamy zadbać o wiarę w rodzinach. Chrześcijańska rodzina jest dziś napiętnowana i ukazywana jako miejsce zaściankowości. Niektórzy wylękli się takich opinii i mimo, że sami zostali wychowani w wierze, tej wiary już nie przekazują swoim dzieciom. Nie należy dawać posłuchu takim głosom, bo pochodzą od Złego. Nie należy słuchać tych, którym taka rodzina się nie podoba, bo przekazuje zbyt wiele dobrych wartości – mówił.
- Niezrozumiałe jest, że niektórzy rodzice tłumaczą, że nie przekazują dzieciom wiary, bo gdy te dorosną, same wybiorą. Cóż za bezsensowne myślenie. Jakże można wybrać coś, czego się nie poznało, czego się nie doświadczyło? Potrzebna jest więc katecheza dzieci i rodziców, aby na nowo uświadomić sobie prawdę o obowiązkach chrześcijańskich rodziny – podkreślał.
- Potrzebna jest katecheza, która doprowadzi dzieci do autentycznego spotkania z Chrystusem. Dzisiaj, gdy widzimy walkę z katechezą, to dzieje się ona po to, abyśmy nie byli świadomi naszej odpowiedzialności za chrześcijańskie wychowanie pokoleń, także w duchu odpowiedzialności za naród, w którym żyjemy – wołał.
- Rodzina jest również kolebką życia i miłości. Jest sanktuarium życia od jego narodzin po naturalny kres. Nie ma więc miejsca w rodzinie na pozbawianie kogokolwiek i w jakikolwiek sposób życia. Tym bardziej, jeśli jest to jest to poczęta, bezbronna istota ludzka. Dlatego jakakolwiek próba narzucania aborcji lekarzom, jest również łamaniem ludzkich sumień. Nie wolno na to przyzwalać. Krew niewinnego Abla woła do Boga, bo tylko On jest dawcą życia. Prośmy Maryję, aby poruszała sumienia tych, którzy nastają na ludzkie życie, aby wyjednała im łaskę nawrócenia – zachęcał.
Arcybiskup odniósł się także do podziałów obecnych dzisiaj w polskim społeczeństwie: - Smuci nas, że jesteśmy tak bardzo poróżnieni. Pełno wokół nas nienawiści, hejtu, pomówień. Co się stało z naszym chrześcijańskim wychowaniem? Gdzie się podziała chrześcijańska miłość, na której przez ponad 1000 lat budowane było nasze państwo?
Przewodniczący KEP stwierdził, że tej miłości nie da się zrozumieć bez odniesienia do krzyża Jezusa Chrystusa: – To dlatego krzyż chce się dzisiaj usunąć z przestrzeni publicznej, byśmy na niego nie patrzyli, by nam nie przypominał o tej miłości, by nie był dla nas wyrzutem sumienia. Dlatego stańmy w obronie krzyża, bo on jest ratunkiem dla każdego z nas.
Kończąc, abp Wojda podkreślił raz jeszcze rolę rodziny w kształtowaniu się prawdziwie ludzkich postaw. Przewodniczący KEP powiedział także w tym kontekście: - Nawet jeśli pojawiają się wielkie zawieruchy i kryzysy, to możemy z nich wyjść zwycięską ręką, jeśli pozostaniemy blisko Boga.