Biskup w rozmowie z "Gościem Niedzielnym" mówi m.in. o tym, czym wielkopostne wyrzeczenia różnią się od ćwiczeń w ramach fitnessu. Zdradza też, w jaki sposób sam pości i dlaczego do modlitwy używa czasem komórki.
Biskup koszalińsko-kołobrzeski odpowiada m.in. na pytanie, dlaczego w Wielkim Poście człowiek wierzący ma "zabaw hucznych nie urządzać".
- Nie można całego życia przetańczyć. Zabawa nie jest sama w sobie zła, ale potrzebujemy też chwil wyciszenia i spowolnienia, kiedy na życie patrzymy nieco poważniej.
Jak wyjaśnia biskup, czas bez hucznych zabaw, nie oznacza, że Wielki Post to okres smutku i żałoby.
- Jak się człowiek chwilę zastanowi i przypomni sobie momenty, w których coś w sobie wygrał, a sporo go to kosztowało, zrozumie, że Wielki Post nie jest smętny. Chodzi w nim bowiem o to, żeby bardziej być, a to w istocie prowadzi do radości.
Na pytanie, czym wielkopostne wyrzeczenia różnią się od wyrzeczeń proponowanych przez trenera osobistego na siłowni, biskup odpowiada:
- Wielkopostna triada: modlitwa, post i jałmużna, to jednak coś innego. Fitness bywa egocentryczny. Człowiek ładuje w siebie, podkręcając własną pychę. Wielki Post ma odwrotny kierunek. On też prowokuje do przekraczania siebie, ale po to, żeby bardziej otworzyć się na Boga i na drugiego człowieka.
Więcej w rozmowie "Fitness czy Wielki Post?" TUTAJ