- Nie ja sobie wymyśliłem tę drogę. Została mi ona dana – mówi bp Edward Dajczak, który w czerwcu obchodzi 50. rocznicę święceń kapłańskich.
Msza św. z okazji jubileuszu odbyła się 14 czerwca w koszalińskiej katedrze. Przewodniczył jej Jubilat, a homilię wygłosił abp Zbigniew Zieliński, do niedawna biskup koszalińsko-kołobrzeski, obecnie metropolita poznański. Eucharystię koncelebrowali także bp Krzysztof Zadarko, administrator diecezji oraz kilkudziesięciu kapłanów.
W katedrze obecni byli przedstawiciele władz samorządowych z regionu na czele z wiceprezydentem Koszalina Sebastianem Tałajem, parlamentarzyści i reprezentanci wyższych uczelni.
Oprawę muzyczną zapewniła diakonia „Tyle dobrego” pod kierunkiem ks. Arkadiusza Oslisloka.
- Przyszliśmy tu dzisiaj wiedzeni odruchem serca. Nasze świętowanie 50-lecia święceń kapłańskich biskupa Edwarda nie jest celebrowaniem magii liczb, tylko wypełnieniem woli Boga. To Bóg polecił swojemu ludowi, aby celebrował każde 50 lat jako jubileusz. Po 49 latach wędrówki, budowania siebie, świata, wspólnoty, przychodzi czas, kiedy trzeba podsumować to, co minęło, co może się wydarzyć i to podsumowanie złożyć na ołtarzu. Tak właśnie dzisiaj czynimy – wyjaśnił sens świętowania jubileuszu bp Krzysztof Zadarko, który zabrał głos na początku liturgii.
Sam Jubilat w rozmowie z mediami przed Eucharystią o świętowaniu półwiecza swojego kapłaństwa powiedział: - Przede wszystkim w moim sercu jest dzisiaj jeden wielki śpiew „Magnificat”. To dlatego, że kiedyś przed laty zapytałem mojego ojca duchownego, jak żyć, żeby nie zachwycić się kadzidłem. On mi wtedy powiedział, żeby jak Maryja śpiewać właśnie „Magnificat”, bo tam napisane jest, że „wielkie rzeczy” czyni Bóg. Jeśli to będzie się działo przeze mnie, to Jemu za to chwała.
- Oczywiście pojawia się też refleksja, że wiele rzeczy można było zrobić lepiej, inaczej, z większą miłością. Mam więc też świadomość, że trzeba dzisiaj za pewne rzeczy Panu Bogu powiedzieć „przepraszam”. Dominuje jednak wdzięczność i radość. Zdecydowanie – dodaje bp Dajczak.
Biskup wspomniał też o, jak to nazwał, nurcie ewangelizacyjnym, który bardzo naznaczył jego drogę kapłańską i biskupią. Wymienił w tym kontekście m.in. inicjatywy „Przystanek Jezus”, „Przystań z Jezusem” oraz inne akcje.
- W tych wydarzeniach Pan Bóg wprowadzał mnie w doświadczenie relacji z ludźmi, których nie miałbym poza kapłaństwem. Byli to np. ludzie, którzy powracali do Pana Boga. W tych ewangelizacjach wielokrotnie doświadczyłem ludzkiego wybudzenia. Na zewnątrz niby nic wielkiego się nie działo, ale człowieka dotykała łaska dzięki świadectwu, co było dla mnie kolejnym odkryciem, że w czasach dewaluacji słowa, Ewangelia pisana życiem może okazać się decydująca – mówi Jubilat.
- Pamiętam dokładnie, kiedy na kilka dni przed święceniami prezbiteratu, sługa Boży bp Pluta w czasie naszych rekolekcji powiedział mniej więcej takie słowa: „Spotkacie ludzi, którzy nigdy w ręku nie mieli Pisma Świętego i nie słuchają słowa, Bożego, bo nie ma ich na liturgii. Dajcie sobie wypisać trochę z Ewangelii na twarzy, na waszych dłoniach, w waszych reakcjach. Ktoś taką Ewangelię przeczyta”. Potem w życiu kapłańskim przekonałem się, że to działa – wspomina bp Edward Dajczak.
- Do dzisiaj tak mam, kiedy gdzieś wyjeżdżam, np. na wizytację, że owszem, powiem kazanie, odprawię Mszę św., ale czekam na te spotkania we wspólnotach, grupach, kiedy siadam z ludźmi, oni mnie widzą, trochę pewnie wychodzą wtedy także moje słabe strony, ale mogę też podzielić się Ewangelią, którą żyję. Wiem, że dla wielu ludzi to właśnie jest decydujące – mówi Jubilat.
Pytany o największą radość kapłaństwa, odpowiada: - Od początku kapłaństwa byłem zawsze bardzo szczęśliwy w konfesjonale, rozgrzeszając. Pamiętam ludzi, którzy wracali, czasem po latach, ludzi, którzy wstawali po upadkach. Ta posługa była dla mnie niezwykle uszczęśliwiająca.
- Nigdy nie czułem jakichś wielkich trudów kapłaństwa. Najtrudniejszą próbą była dla mnie nominacja biskupa. To było dla mnie coś wstrząsającego. Nie czułem się ani przygotowany, ani godny – stwierdza.
Zwracając się do tych, którzy czują głos powołania, mówi: - Jeśli Pan Bóg woła, to daje też łaskę. Dzięki kapłaństwu można człowiekowi pomagać w sytuacjach, w których nikt inny pomóc nie może. Przez posługę kapłana ludzie doświadczają Bożej łaski. To jest piękne. Poza tym, kapłaństwo pozwala dorastać w człowieczeństwie – jak nic innego.
Pytany o największe marzenie w kontekście jubileuszu, stwierdza: - Moim marzeniem jest trafić w ramiona Pana Jezusa. To jest jedyne marzenie, które jeszcze mam. Chciałbym też do końca móc pełnić posługę dla Kościoła. Teraz, kiedy nie ciąży już na mnie odpowiedzialność związana z urzędem, mam do południa trochę czasu, żeby poczytać, czy pomyśleć. Ale najważniejsze jest to, że mam czas, żeby pójść, wystawić Pana Jezusa i adorować. Także w ten sposób służę teraz diecezji. Jan Paweł II miał przy swoim klęczniku różne zapisane intencje, kartki z imionami, nie zostawiał w modlitwie miejsca dla siebie. To jest dla mnie szkoła. Też zapisuję różne intencje, imiona i modlę się. To są cudowne chwile, kiedy jestem z moją diecezją.
Homilię w czasie jubileuszowej Eucharystii wygłosił abp Zbigniew Zieliński.
- Uroczystość Trójcy Świętej ukazuje nam Boga, który nie jest samotnikiem, tylko wspólnotą Osób. Zaprasza także nas do komunii ze sobą i do wspólnoty między nami. To jest wyzwanie na wszystkie czasy, szczególnie na dzisiaj, kiedy wielu dużo chętniej szuka tego, co dzieli, aniżeli tego, co łączy – mówił.
- W tym kontekście szczególnego znaczenia nabiera pewien wątek posługi naszego Jubilata, który za hasło swego biskupiego posługiwania obrał słowa: „Być w Chrystusie”. Niech i do nas dotrą te słowa, abyśmy wezwanie o „byciu w Chrystusie” odebrali także jako zadanie dla nas – dodał.
Arcybiskup poznański uwypuklił szczególną cechę posługi biskupa Edwarda, jaką jest ewangelizacja, nazywając ją jego wielką pasją: – Ewangelizacja była i jest treścią jego kapłańskiego i biskupiego posługiwania. Przekładała się zawsze nie tylko na słowa, głoszone kazania, ale też na wiele bezcennych inicjatyw.
Były biskup koszalińsko-kołobrzeski podkreślił też rolę biskupa Dajczaka w odrodzeniu się Skrzatusza, jako miejsca modlitwy, pielgrzymek i formacji: – To, co Skrzatusz sobą dzisiaj reprezentuje, w dużej mierze zawdzięcza rodzącemu się w sercu biskupa Edwarda, od początku posługi w tej diecezji, pragnieniu, aby Skrzatusz żył i był miejscem, gdzie doświadcza się spotkania z Bogiem i do którego chętnie się wraca.
Biskup Edward Dajczak przyjął święcenia prezbiteratu 15 czerwca 1975 roku z rąk biskupa Wilhelma Pluty. Święcenia biskupie otrzymał 6 stycznia 1990 roku z rąk papieża Jana Pawła II. Najpierw pełnił posługę biskupa pomocniczego w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, a od 2007 roku biskupa diecezjalnego koszalińsko-kołobrzeskiego. W roku 2023 przeszedł na emeryturę. Obecnie posługuje w diecezji jako biskup senior. Mieszka w Koszalinie w Centrum Edukacyjno-Formacyjnym.