Laicyzacja, rezygnacja z lekcji katechezy – to według bp. Zbigniewa Zielińskiego jedne z symptomów szerszego problemu społecznego.
Podczas dorocznego spotkania biskupa diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Zbigniewa Zielińskiego z przedstawicielami mediów, które odbyło się 20 grudnia w domu biskupim w Koszalinie, dziennikarze zadali pytanie o zdanie hierarchy na temat postępującej laicyzacji społeczeństwa, zmniejszonej liczby uczestników nabożeństw oraz uczniów uczęszczających na katechezę w szkołach.
‒ Ogólne stwierdzenie, że ma miejsce laicyzacja jest o tyle prawdziwe, co mylące lub przynajmniej sugerujące problem, że ludzie odrzucają tylko temat wiary, religii – ocenił biskup z punktu widzenia swojego wykształcenia jako socjologa. ‒ Zwykle w badaniach służących zgłębieniu tematu mówi się o tym, czy zjawisko notujące spadek jest jedynym czy też mamy do czynienia z szeroko rozumianym spadkiem szacunku dla wartości, nie tylko duchowych, ale w ogóle międzyludzkich, humanitarnych.
Biskup Zieliński wskazał, że np. analiza kształtu i kondycji rodziny, oparta na liczbie rodzin rozbitych, niepełnych lub związków nieformalnych ukazuje kwestię laicyzacji z innej perspektywy.
– W tym zestawieniu, tj. w porównaniu z atomizacją rodziny czy innymi problemami spadek religijności jest najmniejszy – powiedział hierarcha sięgając do przykładów zaczerpniętych z wizytacji w placówkach oświatowych regionu, gdzie nierzadko znaczna część lub nawet większość uczniów pochodzi z takich rodzin. W tej sytuacji trudno ocenić rezygnację uczniów z uczęszczania na katechezę inaczej niż w kontekście szerszego problemu społecznego.
‒ Odnoszę tu wrażenie, że dla niektórych ludzi satysfakcjonujące jest powiedzieć „postępuje laicyzacja, spada religijność”. Tylko raczej warto zadać pytanie: co my na to? Kto na tym straci, ucierpi? Czy nas to cieszy, czy szukamy rozwiązań? – pytał gospodarz spotkania.
Według biskupa Zielińskiego ów szerszy kontekst społeczny szczególnie mocno dał o sobie znać w czasie pandemii, gdy nakaz pozostania w domach na całe tygodnie przyniósł wielu Polakom, szczególnie młodym i z miast, poważne negatywne skutki psychiczne wymagające interwencji specjalistycznej. ‒ Epidemia zastała nas w określonej kondycji psychicznej i duchowej. W tym samym czasie nasi rówieśnicy za wschodnią granicą nie mieli problemu, by walczyć w sposób heroiczny o swoją ojczyznę, podczas gdy wielu naszych rodaków deklarowało, że nie stanęłoby do obrony ojczyzny. Przyszedł więc czas, by oprócz stwierdzenia „spada religijność” zadawać pytanie: jak to przekłada się na życie każdego z nas.
Do tego szerszego kontekstu bp Zieliński zaliczył badania wykazujące, że duża część społeczeństwa żyje – mimo pozornie udanego życia, sukcesu zawodowego, materialnego – w poważnie zaniżonym poczuciu własnej wartości. ‒ Wydawałoby się: to ludzie predestynowani do szczęśliwego życia, a jednak mają tak niskie poczucie własnej wartości, że nie są w stanie sensownie swojego życia poukładać. To pokazuje, że mówimy o szerokim problemie kondycji duchowej naszego społeczeństwa. To temat do refleksji, do której bardzo chciałbym zachęcić.
Nakreślając charakterystykę diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej pod kątem laicyzacji bp Zieliński zwrócił uwagę, że wahania religijności katolików na tym obszarze zawsze dość niskie, nie są duże. Natomiast większe różnice w kwestii religijności widzi się w wymiarze geograficznym – zdecydowanie chłodniejsza religijnie jest północ niż południe diecezji. Dotyczy to także takich zjawisk jak uczęszczanie lub nie na szkolną katechezę, aktywność wolontariatu Caritas wśród uczniów czy współpracę różnych środowisk z Kościołem w organizacji wydarzeń.
W odniesieniu do zapowiedzi nowej minister edukacji w kwestii zmniejszenia liczby godzin szkolnej katechezy bp Zieliński podkreślił, że takie decyzje powinny być przedmiotem dialogu z Kościołem i z rodzicami.
‒ Statystyki Kościoła Katolickiego w Polsce mówią o 80. procentowym zaangażowaniu uczniów w katechezę. To dużo czy mało? – zapytał. – Proszę pokazać nauczyciela, który może się poszczycić taką frekwencją na jakichkolwiek nieobowiązkowych zajęciach szkolnych. Jeśli więc hasłowo mówimy o spadku frekwencji, to warto odwołać się do danych, które świadczą o tym, że mamy duży odzew, jeśli chodzi o zaangażowanie w katechezę. Czy ona jest więc tylko przedmiotem dyskusji, czy też widzimy sens zaangażowania w katechezę?
Biskup przypomniał, że praktycznie wszystkie kraje Europy, prócz Francji, mają jakąś formę katechezy w szkole. – Uznają to za wartość dodaną edukacji szkolnej, proponując obok edukacji intelektualnej także tę religijną. Z niemałym lękiem podchodzę więc do wypowiedzi, które skazują polską rzeczywistość na tego typu dryfowanie. Procesowi edukacji takie rozchwianie nie służy – podsumował hierarcha.