Bp Edward Dajczak wspomina zmarłego 20 grudnia bp. Tadeusza Werno.
Fragmenty wypowiedzi do wysłuchania:
/files/media/pliki/Bp Dajczak o bp Werno - wypowiedź.mp3
"Pierwszy raz spotkałem bp Werno w roku 1990. Byłem wtedy raczkującym biskupem w Gorzowie. Od razu było to spotkanie pełne dynamizmu, braterskiej życzliwości, ale i dyskusji o Kościele i o duszpasterstwie. Odkąd staliśmy się jedną metropolią szczecińsko-kamieńską, spotykaliśmy się regularnie".
"Kiedy zostałem biskupem koszalińsko-kołobrzeskim, to z nim jechałem do diecezji. Kiedy przyjeżdża się do nowego miejsca, czuje się lekkie zagubienie i ważne jest wtedy, żeby mieć obok kogoś życzliwego i otwartego. On od samego początku mojego pobytu w Koszalinie był dla mnie bardzo życzliwy. Wprowadzał mnie w diecezję razem z biskupem seniorem Ignacym Jeżem. Kardynał nominat odszedł jednak bardzo szybko, więc bp Tadeusz stał się dla mnie bratem i przewodnikiem, człowiekiem, który mnie podtrzymywał i doradzał mi - zawsze bardzo dyskretnie. Starał się to doradzanie ograniczyć maksymalnie, zostawiając mi przestrzeń i wolność decyzji".
"Zawsze fascynowało mnie w nim jedno. Bp Tadeusz Werno cały, z ciałem, sercem i duszą, był w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Właściwie nie mieliśmy innych tematów rozmów poza diecezją. Cieszył się wszystkim, co się u nas działo, a szczególnie Skrzatuszem. W pewnym momencie na sanktuarium przekazał całe swoje oszczędności, nie zostawiając sobie praktycznie nic. Chciał przekazać wszystko, jak on to mówił "Mateńce".
"Kiedy już skończył 90 lat, zaczęła się ostatnia faza jego życia. Jego zdrowie wyraźnie osłabło. Był zawsze wdzięczny za okazywaną mu pomoc. Ostatnie miesiące spędził w Domu Księży Emerytów w Kołobrzegu. Tam otrzymał naprawdę wspaniałą, serdeczną opiekę".